
W dniach 18-28.08 nasza wspólnota pielgrzymowała na rowerkach po krętych kaszubskich drogach. Na naszym szlaku znalazły się między innymi: Cekcyn, Krzyż koło Czerska, Brusy, Lipusz, Mausz, Sierakowice, Kostkowo, Białogóra, Żarnowiec, Wejherowo, Sianowo, Kartuzy, Ostrzyce, Pażęce (Stężyca), Orlik, Wiele i Szlachta. Każdego dnia zatrzymywaliśmy się na rozważaniu Słowa Bożego podczas namiotu spotkania. Zwieńczeniem każdego dnia było wspólne Uczestnictwo we Mszy Świętej. Tematem naszych rozważań były uczucia, również te "niekochane", których nie akceptujemy a są w naszym życiu potrzebne. Aby dobrze zgłebić te treści zatrzymaliśmy sie na trzy dni w Sianowie gdzie odbyliśmy rekolekcje, na zakończenie których modlilismy się o uzdrowienie naszych uczuc i przyjęliśmy Sakrament namaszczenia chorych.

Podczas drogi nawiedzalismy wiele ciekawych miejsc i spotykalismy życzliwych ludzi, którzy nie odmawiali nam pomocy przyjmujac nas na nocleg czy dbając o nasze brzuszki, abyśmy mieli siły do dalszej drogi. Wszystkim tym osobom które objawiły wobec nas swoją życzliwość składamy serdeczne podziekowanie, zapewniając o pamięci w sercu i modlitwie. Szczęść Wam Boże!!!
A o tym jaka atmosfera panowała podczas rajdu i jak go przezywaliśmy opisują osoby biorące w nim udział

Ks. Jacek:
Rajd 2008- To był piękny czas doświadczania Bożej opieki i czułej miłości – którą przyzywaliśmy kilka razy dziennie przed wyruszeniem w dalszą trasę – w modlitwie: Opatrzności Boża – czuwaj nad nami! I rzeczywiście czuwała
. Poczynając od pogody, która była taka dopasowana do rozważań rekolekcyjnych –jak np.: po oddaniu Panu uczuć na adoracji w Mauszu – rano lekki deszczyk – symbol oczyszczenia – łask, podobnie było w Sianowie w sobotę rano gdy mieliśmy katechezę o odczuciu kruchości życia – Słońce którym raczyliśmy się od początku rajdu i potem prawie przez cały czas do ostatniego dnia? – schowało się wtedy za chmury i znowu lekko pokropiło , – lecz nam wcale nie popsuło nastroju - byliśmy bezpieczni z domu – który tez zrządzeniem Opatrzności Bożej –był nam dany na ten czas jako wprost idealne miejsce na ten czas.Nie wszyscy wiedza, ze znalazłem ten dom planując i objeżdżając trasę – całkiem niespodzianie – trafiłem tam bo chciałem zrobić zdjęcie - zupełnie nie zdając sobie sprawy że Pan Bóg właśnie wtedy pośle do mnie panią Marie – właścicielkę, która mi zaproponuje to miejsce. Podobnie było z innymi miejscami noclegu – jak je załatwiałem pytając się - to tak jakby te miejsca czekały na nas?). Dobrze wiemy że nic nie dzieje się przypadkowo – kiedy załatwiałem nocleg u sióstr w Orliku – nad Klasztorem ukazała się piękna podwójna Tęcza – znak Przymierza?) byłem wtedy pewien ze Pan przygotował te miejsca i ten czas Rajd – będzie Jego czasem błogosławieństwa. Nikt z obecnych na Rajdzie nie był przypadkowo każdy wnosił coś szczególnego w klimat Rekolekcji – to wszystko było potrzebne do całego doświadczenia różnorodności uczuć , przeżyć na tych rekolekcjach. Opatrzności czuwała nad nami w drodze, kiedy były małe wypadki, zagubienia w trasie, droga w piachach, po bruku i pod wielkie górki, awarie rowerów, samochodu – ale wszystko szczęśliwie się kończyło- to wszystko wydobywało tez z nas emocje – zrywały się maski, uczyliśmy się żyć we wspólnocie – być za siebie odpowiedzialni,pomagać sobie wzajemnie. Dotarło wtedy do mnie bardziej niż kiedykolwiek, że w pojedynkę, czy bez którejkolwiek z osób tam obecnych nie dalibyśmy rady pokonać takiej trasy – jednego dnia ok. 100 km każdy był potrzebny, każdy miał swoje miejsce i zadane do spełnienia na tych rekolekcjach. Niesamowite było tez co, potwierdzało kilka osób, że tematy dnia były rzeczywiście obecne w przeżyciach. Uczucia się nie tylko rozważało w myślach, rozmowach podczas drogi czy wieczorami na noclegach, ale były one przezywane w danym dniu tak jakby były wpisane w program rekolekcji?) Rajd był tez szkoła życia, taką Jago miniaturką – jak w życiu są różne dni, uczucia , niespodzianki, spotkania, rozmowy – jest droga która ma swój cel, szlak i mapa , przewodnik – pasterz, który prowadzi by nie zbłądzić– razem zmierzamy do wyznaczonego celu – pomagamy sobie. Ale co dla wszystkich chyba było najcenniejszym przeżyciem każdego dnia – była Eucharystia – odczucie obecności Boga, na której wszyscy łączyli się radonie śpiewając, przynosząc dary, przyjmując Komunie św. - ten pokarm by nie osłabnąć w dalszej drodze. Zatrzymywanie się na rozważaniu Słowa Bożego – jakże tez było pokrzepiające, potrzebne nie tylko dla ducha ale nawet da słabych ciał by trochę odpoczęły w ramionach kochającego Ojca , gdy niektórzy ze zmęczenia usnęli podczas tych rozważań?) Niech to króciutkie świadectwo – będzie inspiracja dla pozostałych, by coś dodać od siebie – ubogacić i umocnić we wierze. Można by jeszcze wiele pisać, pod różnym katem, wiele było tego bogactwa przeżyć i bycia razem we wspólnocie – tak że można by pewnie niejedna książkę na ten temat napisać – Bogu niech będą dzięki za ten czas i te doświadczenia , które myślę, że dla nas wszystkich będą przydatne na drogach życia byśmy wszyscy razem doszli do celu naszej wędrówki do szczęścia wiecznego i tam kiedyś spotkali się dzieląc radość wieczną. Amen
Kornelia:
Po raz pierwszy mogłam doświadczyć czegoś tak wspaniałego
i wartościowego jak rajd. Podczas katechez dowiedziałam się wielu ciekawych i potrzebnych w moim życiu rzeczy. Nabożeństwo oddania uczuć i modlitwa o ich uzdrowienia pozwoliły mi nie tylko spojrzeć inaczej na moje pozbawione nazw i barw uczucia ale tez doświadczyć w pełni działania Ducha Świętego...Prawdę mówiąc jechałam na te rekolekcje z lekką obawą, że nie zostanę zaakceptowana... Na szczęście już pierwszego dnia okazało się,że obawy te są bezpodstawne, gdyż ludzie we wspólnocie są wspaniali
i otwarci na nowe osoby. Mam nadzieję,że Pan Bóg pozwoli i będę mogła należeć do wspólnoty jeszcze przez długi czas i uczestniczyć jak najczęściej w rekolekcjach, zjazdach i spotkaniach...
Anka O:
Ten rajd to moje drugie rekolekcje na kółkach. Bardzo dobrze wspominałam poprzedni rajd,dlatego miałam nadzieję, że ten nie będzie mógł być gorszy od poprzedniego no i się nie zawiodłam:)
Całą drogę jaką jechaliśmy mogliśmy traktować jako metaforę życia. Różne przeciwności losu podczas drogi; zepsuty bagażnik, zerwany hamulec, urwany błotnik, albo złośliwość natury w postaci górek i piaszczystych dróg pokazywały, że życie nie zawsze jest piękne, wesołe i szczęśliwe. Te problemy pokazały, że potrzeba trochę trudu aby do czegoś dojść. Jednak wzajemna życzliwość ludzi, którzy jechali pomagała przetrwać trudne chwile.
Podczas nabożeństwa w Mauszu zaufałam w pełni Panu oddając Mu swoje uczucia, które zostały do końca uleczone podczas Sakramentu namaszczenia chorych i modlitwy o uzdrowienie w Sianowie. Także codzienna Eucharystia pomogła na nowo odkryć ofiarę, którą Jezus za nas codziennie składa.
Dziękuję Bogu za tą łaskę, którą jest wspólnota z którą żyję już 2 lata...
Olka:
Drugiego dnia rajdu na Namiocie Spotkania rozważaliśmy fragment listu do Koryntian gdzie Pan mówił do nas m.in. w słowach „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”(1Kor 2,9). Pan zawsze jest wierny temu, co obiecuje. I rzeczywiście dokonywał wielkich rzeczy wśród nas zakochanych w miłości Chrystusowej. Jezus doświadczał nas, dotykał, przenikał – każdego w inny sposób. Osobiście tym, co przemieniło mnie najbardziej- było oczyszczenie… dokonywało się ono podczas całych 10-dniowych rekolekcji i trwa nadal… Jest to oczyszczenie serca, moich relacji z innymi ludźmi, zaleczenie wszelkich zranień etc. Dla mnie punktem kulminacyjnym rajdu była modlitwa o uzdrowienie z sakramentem namaszczenia. Po raz kolejny mogłam odczuć wielka miłość Jezusa, której nie da się opisać!!
Pan dał mi łaskę zaśnięcia w Duchu, co ma duży wpływ na mój dalszy duchowy rozwój. Codziennie temat dnia był obecny w moich doświadczeniach np. kiedy mówiliśmy o zazdrości Pan dał mi jej wyraźnie doświadczyć, kiedy tematem było marudzenie także z tym musiałam sobie radzić i tak aż do końca. Było to piękne doświadczenie ponieważ tego, czego uczyliśmy się w teorii mogłam doświadczyć w praktyce i automatycznie uczyć się sublimować towarzyszące uczucia. Wierze, że Pan przychodzi z radością do wszystkich serc, które go pragną szczerze, szukają i chcą być Jego uczniami. Ważne, żebyśmy mieli świadomość tej wielkiej odpowiedzialności, którą niesiemy: że mamy być świadkami w sercu tego świata, świadkami tego jedynego Słowa zbawiającego, którym jest imię Jezusa! Mówi to św. Piotr w Dziejach Apostolskich:”…nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). Jezus jest jedynym Zbawicielem, jest Tym, którego mamy przyjąć jako Zbawiciela dla naszego życia! I tym właśnie zajmowaliśmy się na rekolekcjach. Podczas życia we wspólnocie wielokrotny wybór Jezusa na Pana mojego życia był najpiękniejszą rzeczą, jaką mogłam zrobić i nigdy tego nie żałowałam. Niech to świadectwo uświadomi czytającym jak wielką łaską jest życie i wzrastanie we wspólnocie Jezusa Chrystusa. I jakim szczęściem jest służenie Mu całym sobą. Natomiast rekolekcje to szczególnych czas, kiedy On wylewa na nas zdroje łask, czego dokonał na tegorocznych rekolekcjach.:)Trwajmy w miłości Chrystusowej!!!<><
Angelika:
Napoczątku rajdu myślałam, że się nie odnajdę. Moje obawy zostały rozwiane już pierwszego dnia. Oddania uczuć w Mauszu nie odczułam do końca. Teraz już wiem co było tego przeszkodą, nie potrafiłam się do końca otworzyć na Boże działanie. Później w Sianowie poczułam coś niesamowitego. Odczuwałam obecność Ducha Świętego podczas każdej modlitwy. To było coś nowego dla mnie. Podczas modlitwy o uzdrowienie i Sakramentu Namaszczenia Chorych zaufałam już bezgranicznie. Nie da się opisać słowami tego, co czułam ponieważ to była dla mnie całkowita nowość. To był mój pierwszy dłuższy wyjazd wspólnotowy, z którego jestem bardzo zadowolona. Nauczyłam się na nim wiele. Najcenniejsza nauką, która mam nadzieje zostanie za zawsze jest umiejętność zjednoczenie się z Nim w pełni. Po tych doświadczeniach wiem, że nie jestem samotna, ponieważ On jest zawsze przy mnie. Pragnę odczuwać to w każdej chwili mego życia.
Anka E:
Rajd rowerowy, który zaplanował dla nas sam Duch Święty posługując się ludźmi, nauczył mnie wiele, a przede wszystkim zaufania względem Boga. Przed rajdem bardzo długo padał deszcz. Naprawdę martwiłam się, że może przez to będziemy musieli skrócić lub odwołać rajd ale modliłam się, żeby pogoda się poprawiła. Tak też się stało - gdy zaczął się rajd pogoda zmieniła się diametralnie! Słońce świeciło, było przyjemnie, ciepło, wiał leciutki wiaterek, pogoda w sam raz do jazdy na rowerze
Praktycznie przez cały czas pogoda była jakby dla nas przygotowana - padało tylko 3 razy! Jednak podczas wędrówki duchowej nieustanie towarzyszył nam deszcz łask
Tematem rajdu były uczucia, pozornie łatwy i fajny temat, jednak jeżeli dłużej się mu przypatrzeć okazuje się bardzo trudny, gdyż uczucia opisują coś bardzo skrytego, osobistego i nie zawsze chce się nimi dzielić.
W dzisiejszych czasach mówi się nawet, że człowiek uczuciowy to słaby człowiek. Podczas rekolekcji dowiedzieliśmy się że tak naprawdę jest odwrotnie - to przez uczucia dużo się uczymy i poznajemy kształtując samego siebie. Z katechez dowiedziałam się, że uczuć jest wiele ze każde jest inne i że często sami nie jesteśmy w stanie ich nazwać. Od tej pory uczę się interpretować uczucia które się pojawiają we mnie by służyły dobru a nie złu (każde uczucie samo w sobie jest obojętne). Po oddaniu ich Bogu jestem pewna ze On pomoże mi w kształtowaniu ich na co dzień i zaleczy wszystkie rany...
Po raz pierwszy na rajdzie mieliśmy bardzo długie odcinki trasy, męczace górki i prawie cały czas jeździliśmy polnymi drogami po piachach i różnych wertepach, (szczęśliwy człowiek który posiadał wygodne siodełko
) docieraliśmy późnymi wieczorami na noclegi.To wszystko było bardzo dużą próbą dla wspólnoty: kiedy jest nam dobrze kiedy jesteśmy szczęśliwi to nie problem być razem bawić sie, radować, dzielić ale kiedy przychodzi czas kiedy nie mamy siły, a jeszcze dużo drogi przed nami, kiedy jesteśmy głodni, spragnieni, a do kolacji daleko, kiedy ktoś się zgubi i trzeba sie odnależć, kiedy jest sie zdenerwowanym, a trzeba znaleźć cierpliwość i wyrozumiałość, kiedy zdarzy sie mały wypadek, jakaś część ciała będzie drżała z bólu, jak sie zepsuje rower itd., wtedy tak na prawdę sprawdza się wspólnota
i pomocna dłoń drugiej osoby która pociągnie kawałek dogi drugą osobę na rowerze żeby się lżej jechało, kiedy ktoś się podzieli tym co ma do picia, kiedy ktoś przyjedzie z kanapkami, kiedy ktoś wskaże drogę, popilnuje porządku na drodze zaczeka, by nikt się nie zgubił, kiedy ktoś przyjdzie z miłym słowem z rozmową, podzieli się radościa
i smutkiem, kiedy ktoś oparzy twoją ranę, zrobi okład, da jakieś lekarstwo, zabierze rower do naprawy i w tedy wiemy że człowiek może zrobić dużo dobrego, że nikt nie jest zbędny, że każdy jest potrzebny bo może wnieść coś od siebie do wspólnoty. W takich chwilach tak na prawdę okazujemy sobie MIŁOŚĆ - a Bóg jest MIŁOŚCIĄ dlatego przekazujemy Go sobie nawzajem:) podziwiamy Go w pieknie przyrody jaką stworzył, w serdeczności napotkanych ludzi, dzięki którym uczymy się innego spojrzenia na świat, że są jeszcze osoby które mogą zrobić coś bezinteresownie... Zwiedzajac rożne miejsca dajemy świadectwo o Nim
i udowadniamy że nie ma radości bez smutku i nie ma zwyciestwa bez trudu!!! Dlatego chwała Panu, że zdaliśmy tą próbę 

Ciag dalszy świadectw i galeria z rajdu już nie długo 